WYSPA DESOLACI N16 stycznia, godz. 13:15 Bezimienna dolina biegła pomiędzy nagimi wzg rzami długim, pstrokatym pasmem szarej, tylko miejscami zielonej ziemi, pokrytej gdzieniegdzie starym mchem, porostami i rzadką trawą. Była połowa stycznia - środek lata - i spomiędzy szczelin w popękanych skałach strzelały w g rę łodygi drżących kwiat w. Po stronie wschodniej niezgłębionym błękitem lśniła jednak ściana śniegu. W powietrzu krążyły gzy i komary, ale letnie mgły, kt re niemal bez przerwy unosiły się nad w