Fragment tekstu:
Włochate twarze
Iluż jest dzisiaj wszędzie mężczyzn o włochatych twarzach.Kiedy włosy porosną komuś całą twarz, niepodobna powiedzieć, jak naprawdę wygląda.Zresztą może o to mu chodzi: woli - żeby nikt nie wiedział.Do tego jeszcze problem mycia.Kiedy ktoś z owłosioną twarzą chce ją umyć, ma podobny problem jak my, kiedy chcemy umyć głowę.Bardzo więc chciałbym dowiedzieć się kilku rzeczy. Jak często ci wszyscy włochacze myją twarz? Czy, tak jak my, tylko raz na tydzień, w sobotni wiecz r? Czy korzystają wtedy z szamponu? Z suszarki do włos w? Używają specjalnych płyn w, aby zapobiec wypadaniu włos w? Czy chodzą do fryzjera, aby przystrzyc sobie włosy na twarzach, czy też robią to sami w łazience, stojąc z nożyczkami przed lustrem? Nie wiem. Kiedy jednak znowu zobaczycie jakąś owłosioną twarz (a pewnie wystarczy tylko wyjść na ulicę), przyjrzyjcie się jej uważniej i zadajcie sobie podobne pytania.Pan Fleja
Pan Fleja był właśnie jednym z tych mężczyzn mocno zarośniętych na twarzy. Gęste włosy pokrywały ją całą z wyjątkiem czoła, oczu i nosa. Co więcej, niesfornymi kosmykami włosy sterczały nawet z dziurek od nosa i z uszu.Pan Fleja był zdania, że bujne owłosienie nadaje mu wygląd mądry i dostojny, sam jednak ani mądry ani dostojny nie był. Pan Fleja był flejtuchem. Urodził się flejtuchem. A teraz, gdy dobiegał sześćdziesiątki, był nawet większym flejtuchem niż w całym swoim dotychczasowym życiu. Włosy nie rosły na jego twarzy gładko i układnie, jak zazwyczaj rosną na twarzach innych mężczyzn. Sterczały na wszystkie strony niczym ze szczotki ryżowej.A jak często pan Fleja mył swoje szczotkowate oblicze?Odpowiedź brzmi: nigdy. Nawet w sobotę wieczorem.A trwało to już od lat.
Brudne brody
Jak dobrze wiecie, na normalnej, nieowłosionej twarzy - jak moja czy wasza - pojawiają się smugi i plamy, jeśli nie myje się jej dostatecznie często, ale nie jest to jakoś specjalnie obrzydliwe. Wystarczy trochę wody oraz mydła - i po kłopocie.Zupełnie inna sprawa jest z owłosioną twarzą. Do włos w przyczepiają się r żne rzeczy, a przede wszystkim jedzenie. R żne na przykład tłuste resztki nadziewają się na włoski i pozostają na nich. Jeśli chodzi o mnie czy o was, wytrzemy twarz chusteczką i znowu wygląda mniej więcej w porządku, ale brodacz nie może tak postąpić.Co więcej, odrobina uwagi wystarczy, byśmy jedli, nie brudząc sobie twarzy. Inaczej z włochaczami. Przy najbliższej okazji, kiedy zobaczycie posilającego się brodacza, przyjrzyjcie mu się uważnie - nawet jeśli będzie szeroko rozdziawiał usta, nie uda mu się umieścić widelca z gulaszem, łyżki z sosem pomidorowym czy łyżeczki z lodami tak, aby coś nie pozostało na włosach.Co do pana Flei, to on nawet nie starał się otwierać ust szeroko. Dlatego (a pamiętajcie, że na dodatek się nie mył) w jego brodzie tkwiły setki pozostałości po śniadaniach, obiadach i kolacjach. Nie były nazbyt wielkie, podczas jedzenia bowiem pan Fleja od czasu do czasu obcierał twarz wierzchem dłoni czy rękawem. Gdybyście jednak dokładniej przyjrzeli się jego obliczu (chociaż nie wiem, czy na pewno byście chcieli), rozpoznalibyście małe, zaschnięte kawałki jajecznicy, szpinaku, keczupu, rybich paluszk w, drobiowych wątr bek oraz wszystkich innych rzeczy, kt rymi pan Fleja lubił się odżywiać.
A gdybyście przypatrzyli się jeszcze dokładniej (uwaga na nosy, panie i panowie), gdybyście nachylili się nad wąsem porastającym g rną wargę, z pewnością dostrzeglibyście trochę większe resztki, kt rych nie usunął wierzch dłoni, a kt re przebywały tam od miesięcy: nadgniły ser pleśniowy, zbutwiałe płatki śniadaniowe, oślizgły ogonek sardynki.Z tej zresztą przyczyny pan Fleja nigdy nie był bardzo głodny. Wystarczyło by przeciągnął językiem po włochatej okolicy warg, a zawsze tu czy tam znalazł jakiś smakowity kąsek.Staram się wam dać do zrozumienia, że pan Fleja roztaczał wok ł siebie nader nieprzyjemny zapach.Ale nie tylko dlatego był obrzydliwy, jak zaraz się dowiecie.Pani Fleja
Pani Fleja w niczym nie była lepsza od swego małżonka. Nie miała, rzecz jasna, zarośniętej twarzy. Może zresztą i szkoda, gdy