Fragment tekstu: I. POKUSZENIE 1 Śmieszny kaprys starej, złośliwej kobiety - tej suchej czarownicy, kt ra w ostatnich latach życia odrzuciła elegancką laskę i podpierała się wygrzebanym z leśnej podści łki, mocnym, brzozowym kosturem. Chodziła z nim przez miasteczko, sama podobna do suchego drzewa, ciągnąca wolno nogi - korzenie, pokryta korą, mchem, pleśnią Moja babka! Ta czarna wrona, kt rej bały się nawet bezdomne psy. To ona dała mi Zawrocie. Zapewne dlatego, że widziała mnie tylko raz w życiu i a
"Tradycję można przechowywać tak, jak rodzinne klejnoty. Dobrze zamknięte nie giną - ale też nie promieniują. Tradycja polska powinna promieniować. Powinna rzucać blask na życie i zabarwiać je". Henryk Sienkiewicz
Fragment tekstu: Rozdział pierwszy Sen, czuwanie spokojne, odgrodzenie, wniknięcie w siebie. Gęstość ciemności i kołysanie - w stan przedziwny, obezwładniający niestabilnością.Odzyskałem świadomość, ale nie potrafiłem określić swojego położenia. Strony świata nie istniały, a moja myśl poruszała się tak wolno, jakby zanurzona była w gęstej cieczy. Kołysanie dotykało mnie delikatnymi palcami, obracało i przyglądało mi się ze wszystkich stron jak czemuś drogocennemu i niepowtarzalnemu. Ja zaś, oddany mu b
Fragment tekstu: Mojej przyjaci łce, Lili Stahl, na pożegnaniez nadzieją, że odnajdzie tę powieść w niebiańskiej bibliotece POWR T Zasługują na epopeję miasteczka prowincjonalne... Nie za duże, nie za małe. Z domem kultury, szkołą i muszlą koncertową, z restauracją i paroma barami, z dużym domem partii, przerobionym teraz na bank czy sąd, z jeszcze większym kościołem albo nawet dwoma. Zasługują na epopeję owe miasteczka, teraz znowu powiatowe, kt rym się wydaje, że gdyby się trochę rozrosły wszerz i
Fragment tekstu: I Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, miała zaledwie osiemnaście lat. Pracowałem w teatrze jako muzyk. Ona była kelnerką w jakimś barze. Uciekła z domu. Tak mi powiedziano. Nie wnikałem, czemu nikogo to nie zainteresowało. Usiłowała zostać tancerką. I starała się to zrealizować. Ja miałem jej w tym dopom c. Tak to sobie wymyśliła.- Teodor Teodor - powtarzała w dziwnym skupieniu, kiedy przedstawiono nas sobie.Jakby nie mogła zapamiętać mojego imienia.- Natasza - podała mi w końcu rękę
Fragment tekstu: I Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, miała zaledwie osiemnaście lat. Pracowałem w teatrze jako muzyk. Ona była kelnerką w jakimś barze. Uciekła z domu. Tak mi powiedziano. Nie wnikałem, czemu nikogo to nie zainteresowało. Usiłowała zostać tancerką. I starała się to zrealizować. Ja miałem jej w tym dopom c. Tak to sobie wymyśliła.- Teodor Teodor - powtarzała w dziwnym skupieniu, kiedy przedstawiono nas sobie.Jakby nie mogła zapamiętać mojego imienia.- Natasza - podała mi w końcu rękę