Fragment tekstu:
Ci, kt rzy tron książęcy zawdzięczają szczęściu,dochodzą doń bez wielkiego trudu,ale z wielkim tylko trudem mogą się na nim utrzymać.Na drodze do władzy nie napotykają żadnych trudności,ponieważ drogę przebywają na skrzydłach
NICCOL MACHIAVELLI(tłum. Wincenty Rzymowski)
Księga pierwszaWNIEBOWSTĄPIENIE
IKR LESTWO NIEBIESKIE
1W miedzianych i kartonowych gardłach rozstrojonych głośnik w w wałęsających się jak psy taks wkach; cierpliwie i nieubłaganie pełznąc niczym iskra po loncie tak długim jak czas, kt ry już dzielił w środek nocy od zmierzchu; w drgającym warkocie miejskich śmieciarek; w narastającym apokaliptycznym lęku, kt ry wiązał się z niewytłumaczonym op źnieniem pierwszego wydania gazet, co zdawało się niemalże pewną zapowiedzią katastrofalnie ogromnych tytuł w krzyczących o jakichś niewyobrażalnych zupełnie nieszczęściach; w ciężkim i udręczonym mroku wszystkich cierpiących na bezsenność; w pogodnym i niewinnym śnie sprawiedliwych; w tajemniczym nocnym poruszeniu wśr d gołębi, kt re wylękłe i zdezorientowane w ciemnościach przelatywały stadami z kopuły na kopułę, jak gdyby obudził je niespodziewany głos trąby wieszczący koniec wszystkich końc w; w wychylonych nad jezdnię gadzich i przedpotopowych szyjach sygnalizator w, kt rych fałszywe, nieparzyste i pionowo ustawione oczy epileptycznie łypały zielenią lub czerwienią, by wreszcie wpaść w ż łty i nie kończący się spazm absolutnej ślepoty; w bezzębnych, cuchnących i rozdziawionych ustach kanał w; w chwiejnym czuwaniu neon w, kt re rozbłyskiwały i natychmiast gasły jak spadające gwiazdy, wszystkie naraz, osierocając całe roje owad w nagle pozbawionych światła; w niezręcznym i kanciastym locie nietoperzy, kt re zmylone eteryczną inwazją satelitarnych sygnał w i nadmiarem antagonistycznych częstotliwości rozbijały się o dzwony katedry, dobywając z nich złowr żbny dźwięk, jak gdyby jacyś wieszczy i niewidzialni kanonicy postanowili nocą uderzyć na ostateczne larum; w nieuleczalnie już pustych torebkach zniechęconych kurw, kt re pomału opuszczały swe posterunki w podcieniach dworca, zadając kłam powszechnie znanej przepowiedni o wielkiej orgii przed samym końcem świata; w cynizmie potępionych dusz zapełniających spelunki w okolicach portu; w kompletnej obojętności desperat w, kt rzy nie mają już nic do stracenia; w raptownym podnieceniu, kt re jeszcze przed świtem ogarnęło więzienia i szpitale dla psychicznie chorych; w ukośnym deszczu zdradzonych przez sen telewizor w, w nekrologicznej feerii na dachach ambulans w; w ryku nagich cylindr w szalonych motocykli; w powietrzu ciężkim od kiloherc w mętnej i sprzecznej informacji; w pytaniach przekazywanych z anteny na antenę i wciąż bez odpowiedzi, kt ra zstąpiłaby do kr lestwa śmiertelnych; w cumulonimbusach wyrosłych z megawat w, kt re jasno zapowiadały dzień sądu; w wyciu syren i w sercach wezbranych pulsującą ciekawością - wszędzie zdawało się czaić coś nigdy dotąd nie wypowiedzianego, co już wkr tce miało być objawione bezbronnemu miastu pod czarnym niebem wiszącym ciężko niczym ultimatum.
2Rankiem miasto obudziło się zasłane tysiącami padłych nietoperzy i gołębi. Ulice były puste, a wszystkie sklepy jeszcze pozamykane. Minęła już dziewiąta i nadal nie ukazały się gazety. We wszystkich zakresach radioodbiornik w słychać było tę samą astmatyczną ciszę. W telewizorach wciąż padał ukośny gęsty deszcz, w kt rym tonęły spragnione jakiejkolwiek wieści domysły. W bezużytecznych telefonach maniakalnie odzywała się tylko zegarynka, jak gdyby jedyną pewną informacją na tym świecie była taka, a nie inna godzina.Potrzebowaliśmy chociażby jakiejś plotki. Lecz nic - zabobonne milczenie powoli i nieubłaganie dławiło nam gardła niczym gigantyczny wąż. Nie wiadomo skąd pojawiło się u nas wsp lne i mocne, choć nigdy głośno nie wypowiedziane przekonanie - pierwsza wiadomość nadejdzie dokładnie o dziesiątej.Była to długa i chyba najbardziej mroczna z przeżytych przez nas nocy. W kalendarzach i almanachach, w kronikach ku czci i w ozdobnych napisach na karoseriach ciężar wek, w elementarnej epice przem wień
Grzejnik łazienkowy AK 134/56 Książe Gorgiel Grzejniki łazienkowe z serii KSIĄŻE firmy Gorgiel, to wysoce funkcjonalne i niezawodne urządzenia, a ponadto elegancki element wyposażenia każdej łazienki. Nowoczesna konstrukcja i solidne wykonanie sprawia, że można cieszyć się jego bezawaryjną pracą przez wiele lat.Dane techniczne:Typ: AK - grzejnik pionowy łazienkowyMateriał: Stal niskowęglowa niestopowaKonstrukcja: kolektor profil "D" 40 x 30, rury Ø 20Wysokość: 1340 mmSzerokość: 560 mmCiśnienie robocze: do
Nasreddin Hodża - 3 książki Hodża Nasreddin. Przygód księga druga. Zaczarowany książę / Nasreddin Hodża. Wybrane anegdoty / Przygody Hodży Nasreddina - PAKIET PROMOCYJNY Hodża Nasreddin. Przygód księga druga. Zaczarowany książę zobacz książkę Nasreddin Hodża. Wybrane anegdoty zobacz książkę Przygody Hodży Nasreddina zobacz książkę
ORIENTALNA LITERATURA LUDOWA - 4 książki Skarb w słowach zaklęty / Hodża Nasreddin. Przygód księga druga. Zaczarowany książę / Nasreddin Hodża. Wybrane anegdoty / Przygody Hodży Nasreddina Hodża Nasreddin. Przygód księga druga. Zaczarowany książę zobacz książkę Nasreddin Hodża. Wybrane anegdoty zobacz książkę Przygody Hodży Nasreddina zobacz książkę Skarb w słowach zaklęty zobacz książkę
Bliskowschodni mędrzec i filozof powraca w drugiej księdze swoich przygód autorstwa Leonida Sołowiowa. Oczywiście na wiernym osiołku, z trafnymi spostrzeżeniami, ciętym językiem i licznymi fortelami w zanadrzu! Nocowaliśmy pod niejednym dachem, grzaliśmy się u niejednego ogniska, rozmawialiśmy o Hodży Nasreddinie z wieloma ludźmi. Los był nam przychylny w naszych poszukiwaniach i oto dziś odsłaniamy jeszcze jedną stronicę jego życia i powtarzamy za mędrcem Ibn Tufajlem: „Oby ta historia posłużyła jako na
Fragment tekstu: DLA JANE LINDSKOLD Dzięki ci wielkie, pani, za twą pomoc.Ten tom do ciebie należał od początku. 1Kto widział jedną koronację, tak jakby widział je wszystkie. Brzmi to cynicznie i prawdopodobnie jest cyniczne, zwłaszcza gdy gł wną rolę odgrywa najlepszy przyjaciel, a jego kr lową zostaje mimowolna kochanka. Zawsze jednak w programie występuje procesja, dużo powolnej muzyki, niewygodne, kolorowe stroje, kadzidła, przemowy i bicie w dzwony. Koronacje są męczące, zwykle duszne i wymagają od
Fragment tekstu: Pierwsze wydanie tej książki ukazało się nakładem Niezależnej Oficyny Wydawniczej, Warszawa 1988. z notatnik w ZuckermanaNowy Jork, 11 stycznia 1976 - Pańska powieść - m wi - jest bezwzględnie jedną z pięciu, g ra sześciu książek mojego życia.- Proszę zapewnić pana Sisovsky'ego - zwracam się do jego towarzyszki - że należycie mi pochlebił.- Pochlebiłeś mu należycie - m wi ona do niego. Kobieta koło czterdziestki, jasne oczy, szerokie kości policzkowe, ciemne włosy surowo rozdzielon
Fragment tekstu: Dla Mary Pat, kt ra otworzyła właściwe drzwi Panie, ten, kto chce zarabiać na chleb, pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz. dr Samuel Johnson Rozdział I - Gramercy Park to oaza na środku szalejącego morza - powiedziała pani Henrietta Tyler. - Można się tam schronić przed pociskami zawistnego losu, o kt rych m wi poeta. - Pani Henrietta westchnęła. Wyglądała jak ktoś, kto patrzy na oazę wynurzającą się z morza. - Młody cz